poniedziałek, 20 sierpnia 2012

KONIEC

Domyślam się że to opowiadanie długie nie było, ale nie mam na nie pomysłów, no i już dawno zrezygnowałam z pisania. Nie jestem już fanką 1d, co mogliście już zauważyć jak wchodzicie na mojego twittera.
No to żegnam.

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział II


            Czułam się jak w siódmym niebie drzemiąc sobie w ciszy. Jednak to się szybko skończyło. Obudziły mnie jakieś krzyki. Zanim zdążyłam zdjąć z oczu bandankę rozpoznałam, że to Louis się tak wydziera. Ściągnęłam chustę i zobaczyłam Stylesa. Starałam się pochłonąć każdy szczegół jego twarzy, od dołeczków w policzkach, po zielone oczy. Zdecydowałam co zrobić i bez oporów dałam mu w twarz. Nie dlaczego. Tak mnie naszło, żeby go uderzyć.
             Całkowicie rozśmieszył mnie widok zaskoczonego Harrego trzymającego się za policzek. Wybuchłam śmiechem, a do salonu wpadli Louis i Niall. Irlandczyk po zanalizowaniu sytuacji zaczął się także śmiać. Za to Louis stał zszokowany nie wiedząc co robić. Nagle Harry wybuchnął :
            - Co ja ci takiego zrobiłem, że się na mnie wyżywasz? – krzyknął. W jego głosie można było wyczuć złość, ale też smutek. Nie mogło go to aż tak zaboleć. Wcale się nie przyłożyłam. Zawsze byłam twarda, ale kiedy ktoś cierpiał, przeze mnie lub nie to robiło mi się przykro i miękłam jak namoczona gąbka.
            - Chyba nic nie zrobiłam? Prawda? – zapytałam zatroskana. Niall przestał się śmiać i zapadła krótka cisza.
            - Nie – odparł loczek. Odpłynęło zaniepokojenie, wezbrała złość. Nic mu się nie stało, to po co od razu taka panika – Ale mnie zaskoczyłaś.
            - To nas zaniepokoiłeś Harold – rzekł Louis.
            Usiedliśmy wszyscy na kanapie i zaczęliśmy się kłócić jaki program oglądać. Normalnie jak stara dobra rodzina. Po przegranej wstałam z sofy i wyszłam na taras. Słońce zaczęło mi niemiło świecić w oczy, ale w cale mi nie przeszkadzało. Usiadłam na jednym z leżaków i zaczęłam wpatrywać się w basen. To dziwne, ale zachciało mi się pływać. Pewnie gdyby nie jedyne 15 stopni i brak kostiumu wskoczyłabym do basenu. Odwróciłam głowę w stronę drzwi i ujrzałam Harrego na drugim leżaku. Dziwnie się we mnie wpatrywał. Nadal miał czerwony prawy policzek.
            -Czego? – rzuciłam ostro. Nie odpowiedział. Siedzieliśmy tak z 5 minut i zaczynałam się wkurzać. Miałam ochotę jeszcze raz mu przywalić. Poderwałam się z leżaka, na co Harry szybko zasłonił się rękami. Zaśmiałam się cicho wyczuwając jego lęk. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie widziałam dzisiaj Tatuśka i Bad Boy’a.
            -Gdzie Liam i Zayn? – zapytałam.
            -Śpią… - odpowiedział Harry z lekką irytacją. Nie wiem dlaczego, albo nadal był na mnie zły za ten policzek, albo żałował, że tez nie śpi.
            -Razem? – ponownie zapytałam. Oboje wybuchliśmy śmiechem co uznałam za sygnał do rozpoczęcia zabawy. Mianowicie takiej, że wbiegamy na piętno i zaczynami budzić chłopców. Niby normalna pobudka, ale jak się ich budzi złośliwie to już najlepszy ubaw. –Idziemy ich budzić?
            -Właśnie miałem to zaproponować – rzekł ze złośliwym uśmieszkiem. Zerwaliśmy się z leżaków i pobiegliśmy na piętro. Stanęliśmy na środku korytarza i popatrzyliśmy na siebie.
            -Idź budzić Zayna – powiedziałam władczym tonem, po czym się skrzywiłam. Nie lubiłam tego tonu głosu. Kiedy go używałam wydawało mi się, że zachowuję się jakbym była od wszystkich lepsza. Czasami rodziła się we mnie egoistka.
            -Dlaczego ja? – odparł ze złością. Może się pokłócili? Na pewno nie. A jeśli to nie tak, żeby nie chcieli się do siebie odzywać.
            -No dobra, ja go pójdę obudzić – w sumie budzenie Zayna było mi bardziej na rękę. Lubiłam go denerwować bo doprowadzał mnie do śmiechu krzycząc z arabskim akcentem. Najsłabszym punktem były jego włosy. Już wiedziałam jakim sposobem go obudzę. Przeszłam przez próg jego sypiali i uderzył mnie zapach papierosów. Nie byłam ich fanką ale nie przeszkadzały mi tak jak niektórym. W pokoju panowała ciemność przez zasłonięte rolety, więc na wejściu prawie straciłam życie. Potknęłam się o rozrzucone ubrania. Na pewno wczoraj wrócił późno z jakiegoś klubu więc szybko zrzucił ciuchy i poszedł spać. Trochę skrępowała mnie myśl, że mogę spotkać nagiego Zayna. Spojrzałam szybko na łóżko i stwierdziłam, że jeśli śpi nago to jest przykryty kołdrą. Wyrwało mi się głośne ‘uf’ po którym podskoczyłam wystraszona, bo pomyślałam, że to nie ja odetchnęłam z ulgą.
            Podeszłam do łóżka, usiadłam na jego skraju i naszła mnie ochota, żeby położyć się obok Zayna i odpłynąć ponownie w krainę snu. Jednak przypomniałam sobie co tu robię i zaczęłam targać włosy chłopaka. O dziwo nie zawierały żadnego z utrwalaczy, typu : żel, lakier i inne. Może nie był w jakimś klubie, tylko mieli próbę? Może Zayn zaczął się spotykać z jakąś dziewczyną, którą nie obchodzi jego wygląd tylko charakter?
            Nagle zrobiło mi się smutno. Nie wiem co mnie przygnębiło bardziej. Prawdopodobna nowa dziewczyna Zayna, czy to, ze targanie jego włosów nie budziło go ze snu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i ujrzałam nieodebrane połączenie i wiadomość. ‘Mam wolne, ludzie!’ – pomyślałam i zignorowałam powiadomienia. Włączyłam aparat z lampą błyskową. Lampa miała służyć do budzenia Zayna, no i bez niej wyszła by wielka czarna plama nie zdjęcie. Zayn zaczął coś mruczeć i się wiercić. Na twarzy znów zawitał mi uśmiech.
            -Jenny, co ty robisz? – zrozumiałam, gdy Zayn roztworzył swoje brązowe ślepia. Znowu posmutniałam, a do oczu napłynęło mi łez.
-Nawet mojego imienia nie pamiętasz – wyszeptałam. Czyli nie myliłam się myśląc o nowej dziewczynie Zayna. Stałam jeszcze chwilę z telefonem wycelowanym w chłopaka i w końcu wyszłam kierując się do kuchni. Jeszcze zanim zdążyłam zatrzasnąć drzwi usłyszałam jak Zayn wypowiada moje imię i zdaję sobie sprawę, że to ja przed chwilą stałam w jego sypialni.
Zeszłam na dół do kuchni i zastałam tam Harrego siedzącego na blacie i Liama wpatrującego się w prawie puste wnętrze lodówki. Kiedy weszłam do pomieszczenia Loczek na mnie spojrzał i zauważył moje łzy. Zdając sobie sprawę, że jeszcze ich nie starłam zrobiłam to teraz. Loczek nadal na mnie patrzył pytającym wzrokiem. Pokręciłam tylko głową i usiadłam obok niego na blacie. Próbował uścisnąć moją rękę, ale szybko ją odsunęłam i spuściłam nisko głowę.
-Cześć – przywitał się Liam uparcie patrząc we wnętrze lodówki.
-Hej – odpowiedziałam. – Czegoś szukasz?
-Tak. Czegoś do picia, ale nadaje się tylko woda z ogórków.
-Chyba nie zamierzasz jej pić? – zapytałam podnosząc wzrok. Oboje z Harrym popatrzyli na mnie i zaczęli się śmiać. Nie wiem, czy o co powiedziałam było zabawne, ale oni zawsze śmiali się ze wszystkiego. Mimowolnie się uśmiechnęłam i znowu opuściłam głowę.
-Nie. Chociaż gdyby w okolicy nie było sklepu to może i bym wypił – odpowiedział i znowu zaczęli się śmiać. Usłyszałam jak zamyka lodówkę i wychodzi z kuchni. Wybiegłam za nim i zapytałam się czy idzie do sklepu. – No… tak – odpowiedział trochę zmieszany. – Kupić ci coś?
-Nie. Idę z tobą. Nie chcę zostać z nimi sama – usłyszałam tylko ‘no weź’ Harrego i wyszliśmy.        _________________________________________________________________________
Nareszcie ten drugi rozdział. Myślałam, że go nigdy nie przepiszę. Przepraszam na błędy, jeżeli jakieś są. Tak jak ostatnio proszę o 10 komentarzy :)

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział I

             Rozpoczęcie nowego dnia. Wczesne wstawanie, myślenie zbyt długo nad ubiorem i pośpieszne śniadanie. Jednak dziś jest sobota. Najlepszy dzień w tygodniu, gdyż zawsze odwiedzam raj. To znaczy, że spotykam się z One Direction. Każdej soboty robimy dzień lenia, czyli przyjeżdżaliśmy w jedno miejsce i obijaliśmy się od rana do wieczora.
            Tak też miało być i dzisiaj. Wstałam o 11 rano i powędrowałam do lodówki po jogurt pitny. Najlepszy na przebudzenie jest smak zielonej herbaty, ale dziś nie miałam na niego ochoty więc sięgnęłam po omacku po jakiś inny. Trafiłam na wanilię i dobrze wiedziałam, że będzie mi się jeszcze bardziej chciało spać. Mimo to odkręciłam butelkę i upiłam z niej łyk. Odstawiłam jogurt na blat i ziewając mocno się rozciągnęłam. Podreptałam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak zombie – biała jak kreda twarz z lekko podkrążonymi oczami. Związałam brązowe włosy w kucyk i puściłam z kranu letnią wodę. Nabrałam ją w dłonie i ochlapałam nią twarz. Poczułam lekki chłód i od razu bardziej się rozbudziłam. Z zamkniętymi oczami wymacałam ręcznik i wytarłam nim buzię. Sięgnęłam po szczoteczkę oraz pastę i zaczęłam szorować porządnie zęby. Zawsze myłam zęby nie krócej niż 3 minuty. W tym czasie zdążyłam z dwa razy przymknąć oczy i odpłynąć, ale szybko się budziłam. Zrezygnowana wciągnęłam na siebie dżinsowe szorty, białą koszulkę i koszulę w kratę. Zabrałam ze sobą resztki jogurty, by móc go popijać po drodze. W korytarzu włożyłam na nogi białe conversy sięgnęłam po kluczyki od auta. Zamykając drzwi założyłam na nos czarne ray bany i ruszyłam do garażu. Bardzo leniwym i powolnym krokiem dotarłam do samochodu. Ukochany czerwony Mini Cooper zawarczał lekko, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wyjechałam z podziemnego garażu i zastałam grupkę Directioners. Ich fanki wiedziały, że się z nimi przyjaźnię, dlatego czasami mnie śledziły, z nadzieję, ze doprowadzę je do ich domu. Na szczęście nie byłą taka głupia i potrafiłam je zgubić. Specjalnie jechałam najdłuższą drogą i się ich pozbyć.
            Po żmudnej drodze dotarłam do posiadłości One Direction. Jak na dom gwiazd nie był ogromny, za to było dość dużo miejsca na świeżym powietrzu. Basen, kort tenisowy, boisko do gry w nogę i oczywiście trochę wolnego miejsca na balangi. Praktycznie nie korzystali z tych rozrywek, chyba, ze mieli trochę wolnego czasu. Zaparkowałam na podjeździe i ruszyłam do wejścia. W środku panował lekki chaos. Na powitanie zawsze których z nich wyskakiwał przed drzwi i się wygłupiał, najczęściej Louis. Dzisiaj nie pojawił się nikt. Wystraszyłam się, że ich nie ma, albo po prostu jeszcze śpią. (WTF?!) Krzyknęłam więc…:
- Jesteście?! – Odpowiedziało mi tylko własne echo. Nagle usłyszałam czyjś podniesiony głos i pojawił się Harry z telefonem. Kiedy mnie zobaczył zrobił zdziwioną minę. Wytrzeszczyłam na niego oczy myśląc „O co mu chodzi?”, a on tylko pokręcił głową i poszedł dalej. Kiedy już dotarł do kuchni znowu zaczął się wydzierać. Przyznam, ze to było dziwne nawet na niego.
            Poszłam do salonu. Spodziewałam się, że zastanę tu roześmianych chłopców, ale powitała mnie nie spotykana w tym domu cisza (poza wrzaskami Hazzy). Pewnie jeszcze śpią. Rzuciłam się na kanapę i postanowiłam pójść w ich ślady. Założyłam sobie bandankę na oczy, jak zwykłam robić, aby nie przeszkadzało mi światło. Zanim odpłynęłam do krainy snów usłyszałam kawałek rozmowy Stylesa.
- Nie! Masz tu nie przyjeżdżać! – wrzeszczał Loczek. Po pewnej chwili znów się odezwał, trochę ciszej. – Nie rozumiesz? Czego tu nie rozumieć? To koniec! – i skończył rozmowę.
____________________________________________________________
     No to jest. Pierwszy rozdział. Tak wiem, praktycznie nic w nim nie ma. I co do koloru włosów. Kelly na początku ma brązowe, potem się przefarbuję :D No i powiem tyle, ze liczę na komentarze. Liczę, czyli nie ma 10 nie ma kolejnego rozdziału :P Wiem, że jestem okropna.

sobota, 31 marca 2012

Prolog

       Jak trudno jest docenić prawdziwą przyjaźń. Dopiero gdy strasz przyjaciela lub długo z nim nie rozmawiasz zdajesz sobie sprawę jak bardzo jest dla ciebie ważny. Ale czasami nadchodzi chwila, kiedy mocno wątpisz w to co jest między wami. Zaczynasz zauważać wszystkie wady i zapominasz o zaletach. Wtedy potrzebna jest przerwa, by potem znów docenić plusy danego osobnika. Nie każdy w życiu ma okazję posiadać przyjaciela, takiego któremu można zaufać i powierzyć tajemnice. Często mylimy się do wiarygodności naszego „prawdziwego przyjaciela”. 
_________________________________________________________________________________
       Cześć. Jak widać to nowe opowiadanie z udziałem One Direction. Poszłam w ślady innych fanek i postanowiłam coś nabazgrolić. Jak pisze obok w ramce "O opowiadaniu" nie będzie to sweetaśne opowiadanko, więc jeżeli ci na tym zależało to do widzenia. Nie zależy mi na ilości czytających, tylko na ilości komentujących. Nie po to zakładam bloga z możliwością komentowania, żeby nikt nie komentował. Więc jeśli czytacie to proszę dodajcie komentarz. Zjedzcie mnie - trudno, przynajmniej będę wiedziała, co poprawić następnym razem. 
       Mam nadzieję, że komuś się opowiadanie spodoba, choć trudno jest to stwierdzić po prologu ;) Postaram się dodać rozdział jak najszybciej będę mogła.

Bohaterowie

Kelly (20)
Główna bohaterka. Asystentka Jessie J. Poznała chłopaków na początku ich kariery w X Factor - opiekowała się ona artystami przed każdym występem.

One Direction
Od lewej : 
Niall Horan (18)
Zayn Malik (19)
Liam Payne (18)
Louis Tomlinson (20)
Harry Styles (18)
 Przyjaciele Kelly. Obie strony utrzymują, że nic więcej między nimi nie ma.
 Jessie J (24)
Szefowa Kelly. Cieszy się, że Kelly znalazła przyjaciół, ale obawia się, że powstanie z tego coś więcej. 
 Cher Lloyd (18)
Przyjaciółka Kelly i One Direction. Poznały się także dzięki programowi X Factor. Obawia się, że traci kontakt z Kelly przez chłopców.